Temat numeru - Metal Gear Solid 3: Snake Eater
SS-NG #31 Maj 2005






Wojciech "Keiran" Skitał
    Recenzowanie gier, które stały się legendami jeszcze w trakcie procesu produkcyjnego jest zajęciem trudnym, o tym nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Zawsze znajdzie się grupka niezadowolonych, a to z powodu złej oceny, a to z powodu „lamerstwaR
Od premiery poprzedniej części MGS minęło już ładnych parę lat, czasy się troszeczkę zmieniły, a oczekiwania coraz bardziej narastały. Pamiętam jeszcze jak sam, dopiero zaczynając pracę w SS-NG i mocno podjarcany trailerem z E3 pisałem zapowiedź SNAKE EATER’a. Trochę wtedy pogłówkowałem, paru rzeczy domyśliłem się prawidłowo, paru nie, ale dajmy już spokój historii.
MGS3:SE jest już dostępny w Europie, a o dziwo nawet w naszym pięknym kraju (i to nie byle jak, bo także w specjalnej „metalowej” edycji) także każdy fan serii może się już w niego zaopatrzyć, prawdopodobnie zresztą większość już tak zrobiła. Ale może dla tych, którzy się wahają czy MGS3 warto nabyć, artykuł ten będzie pomocny.



Fabuła MGS3 jak przystało na gry z tej serii jest dość mocno rozbudowana i zagmatwana, ale na początku wszystko wydaje się proste. Czas? Lata 60-te, sam środek zimnej wojny, niedługo po Kryzysie Kubańskim. Miejsce? Rosja Radziecka, a dokładnie jej przestrzeń powietrzna. Tutaj właśnie spotykamy naszego starego, dobrego Snake’a. Jego (a może raczej naszym) celem jest odbicie genialnego radzieckiego naukowca i sprowadzenie go na zachód. Prawie jak w Bondzie, zresztą bondowski bardzo bondowski jest też główny motyw muzyczny. Oczywiście jak to w życiu cała operacja mocno się skomplikuje, ale oszczędzę Wam psucia zabawy. W każdym bądź razie fabuła jest lepsza od tej z poprzedniczki i dużo bardziej jasna.
Przebieg gry jest jednocześnie bardzo podobny do tego z MGS2 jak i znacząco różny. Z jednej strony mamy tutaj bardzo podobne sterowanie i podobne możliwości bohatera, a z drugiej całkiem odmienne środowiska, które determinuje całkiem inny styl gry. Podczas gdy poprzednio mieliśmy głównie zamknięte pomieszczenia, tak tym razem poruszamy się po terenie otwartym, mapy są znacząco większe niż w MGS2. Zaczynamy w dżungli, ale zahaczymy też o doliny, pustynie czy fabryki. Środowisko jest bardzo zróżnicowane. Taka otwartość terenu z jednej strony daje bardzo wiele możliwości, ale także znacząco utrudnia sprawę. A dlaczego? Przeciwnika czasami dostrzec jest bardzo trudno, a radaru znanego z poprzednich części nie mamy. I tak zaczyna się zabawa w kotka i myszkę.
Zabawa bardzo ciekawa i dodająca grze sporo klimatu. Oto bowiem dostaliśmy do naszych rąk kamuflaż – pierwsze i chyba największe novum w MGS3. W dowolnym momencie gry możemy zmienić sposób, w jaki Snake ma pomalowaną twarz oraz to, w co jest ubrany. Na początku gry dostajemy kilka takich zestawów kamuflaży, a jeśli dobrze poszukamy, to w różnych miejscach znajdziemy jeszcze wiele innych. Ponadto możemy je ściągać z netu, jeśli oczywiście nasza konsola ma doń podłączenie. Kamuflaż to sprawa bardzo fajna, ale dobre ubarwienie to nie wszystko, ważne jest także jak się zachowujemy. Jeśli będziemy biegać jak idioci, to nawet najlepsze ubranko nie pomoże, natomiast jeśli schowamy się w krzakach, to nikt nas nie zauważy nawet z bliskiej odległości.



Druga ważna nowość to pasek staminy, oddzielny od paska życia, ale także z nią powiązany i równie ważny. Otóż zależnie od tego jak aktywni jesteśmy, gdzie jesteśmy, a nawet co mamy na sobie a co w plecaku zmienia się stopień zużycia staminy. Regenerujemy ją bardzo prosto – jedząc. A jedzienie? Musimy sobie zdobyć. Nasze menu jest bardzo rozbudowane, wszystkich produktów jest naprawdę bardzo dużo, poczynając od racji żywnościowych poprzez drobne zwierzątka, roślinki, owoce, aż po krokodyle czy węże. Pytanie tylko czy jedzonko nam nie zaszkodzi, bo niektóre potrawy są trujące, a inne mogą się zepsuć. Co ciekawe jedzonko możemy też upolować żywe (nie wszystko niestety) i wpakować do jednej z trzech klatek. Tak trzymane zwierzątko możemy zjeść późnie bądź też podrzucić przeciwnikowi (np. jadowitego węża). No, a co się dzieje jeśli nie jemy? Powoli nasz Snake robi się coraz słabszy, celowanie jest coraz trudniejsze, a energia życiowa nie odrasta.

Trzecia nowość jest po części związana z poprzednią. Jak na pewno pamiętacie aby odzyskać energię w poprzednich częściach MGS wystarczyło tylko zjeść racje, no a tutaj taki zabieg da nam tylko staminę. No i co tu zrobić? Opatrzyć rany. Wystarczy krótka wizyta w odpowiednim menu, użycie kilku środków medycznych i już jesteśmy zdrowi, a raczej po pewnym czasie wyzdrowiejemy. System jest całkiem fajny, np. gdy się zatrujemy połykamy tabletki na żołądek, gdy mamy ranę postrzałową należy użyć noża, aby wyciągnąć kulę, zdezynfekować ranę, a następnie zabandażować. Chorób oraz kontuzji jest cała masa. Jest także jedna wada tego całego systemu – jest on dość prosty, żeby nie powiedzieć prostacki, możemy go użyć zawsze i wszędzie, a przecież leczenie złamanej ręki trochę by trwało, nie mówiąc już o tym, że składanie jej podczas walki jest co najmniej dziwne. Dobrze chociaż, że na odzyskanie energii trzeba troszeczkę poczekać.

Walka z przeciwnikami to troszeczkę wyewoluowany system z MGS2. Strzelanie pozostało takie jak poprzednio, tzn. najsłuszniejszy jest widok z oczu. Natomiast walka wręcz wykorzystuje nowy system CQC. Dzięki niemu możemy używać jednocześnie noża i pistoletu. Dzięki temu ciche unieszkodliwianie przeciwników jest teraz mocno ulepszone.
Poza tym możemy też od nich wyciągać informacje. Cały system wykorzystuje przyciski analogowe, toteż zależnie od siły nacisku mamy różne efekty. Nie da się ukryć, że system ten wymaga sporo wprawy.



Jak zawsze w grach z tej serii z pomocą Snake’owi przyjdzie duża ilość sprzętu, zarówno starego jak i nowego. Pozostał oczywiście CODEC, a raczej jego nowa-stara odmiana stylizowana na radio. O ile w początkowej fazie gry rozmów przez niego jest multum, o tyle później jest ich zdecydowanie mniej niż w poprzednich częściach, ciężar prowadzenia fabuły spada na cutscenki. Nie wiem czy to nie tylko moje subiektywne odczucie, ale rozmowy radiowe w tej części są słabsze niż w poprzedniczkach, mniej ciekawe i jakby mniej treściwe.
Wróćmy do sprzętu. Nie ma już radaru, ale możemy go próbować zastąpić. Do dyspozycji dostajemy aktywny sonar, gdy go używamy wystarczy nacisnąć L3 aby wysłać sygnał i już możemy zobaczyć lokalizację pobliskich obiektów, niestety jego wadą jest to, że przeciwnik może usłyszeć jego działanie. No, a poza tym zużywa on baterie (jak jeszcze kilka innych fajnych zabawek) Drugie ciekawe urządzonko będące w naszym wyposażeniu to wykrywacz ruchu, działający w praktyce jak radar znany z samolotów, jest to całkiem przydatny gadżet, aczkolwiek nie pokaże on nam celów stacjonarnych. Poza tym mamy jeszcze znany z poprzedniej części sensor, który wibruje naszym padem gdy przeciwnik jest blisko. Co poza tym? Gogle termiczne, gogle noktowizyjne, kilka leków i jeszcze parę innych rzeczy.
Podobnie jak poprzednie części MGS3 także pełen jest smaczków i możliwości, które wprawdzie nie są konieczne, ale mogą nam uprzyjemnić zabawę. Możemy np. strącić gniazdo trzmieli, aby zaatakowały one pobliskich przeciwników (i nas jeśli nie zachowamy odległości) czy też np. udawać trupa za pomocą specjalnej tabletki, a później gdy będzie to konieczne użyć drugiej, wybudzającej. Tego typu możliwości jest bardzo wiele i pod tym względem gra naprawdę stara się być realistyczne.
MGS nie byłby MGS-em gdyby nie ciekawie zaprojektowane postacie. SNAKE EATER nie jest wyjątkiem. Zdecydowanie najciekawsza jest enigmatyczna Boss, bohaterka Drugiej Wojny Światowej i mentor Snake’a. Inna ważna postać to Major Zero, który jest naszym bezpośrednim dowódcą i doradza nam przez CODEC. Jest oczywiście także urocza pani od savów, tym razem odpowiadająca także za kwestie zdrowotne urocza pani doktor, która ma tendencje do opowiadania nam różnych filmów. Jest także Ewa – blond dziewczyna naszego bohatera i obiekt westchnień samotnych graczy. Złych poznamy stosunkowo szybko, jest tutaj radziecki pułkownik Volgin i oczywiście tradycyjnie oddział dziwaków, tym razem o nazwie Cobra.
To właśnie walka z jego członkami jest jedną z najciekawszych części gry. Walka z każdy z nich może być prowadzona na wiele sposobów, a pojedynek z Endem to po prostu majstersztyk. Podobno można tę walkę stoczyć na ponad sto sposobów, w każdym bądź razie będzie ona długa i ciężka. Jedyne czego można by się przyczepić to pewna komiksowość tych przeciwników, ale to już raczej typowe dla tej serii.
Autorzy wykonali kawał dobrej roboty jeśli chodzi o grafikę. Nie ma tu już takiego jakościowego skoku jaki był przy MGS2, ale pomimo tego jakość obrazu robi ogromne wrażenie. Pomimo tego, że plansze są dość duże, to udało się otrzymać bardzo dobre efekty, a framerate jest raczej stały. Więcej z PS2 wycisnąć się chyba nie da. Cutscenki to już przykład geniuszu Kojimy, w ich trakcie napięcie nigdy nie opada, cały czas coś się dzieje, na dodatek rzadko jesteśmy bierni, możemy dokonywać zbliżeń, a czasami spojrzeć z oczu Snake’a, a pad jak szalony drga gdy trzeba.



Za muzykę ponownie odpowiada znany z MGS2 i wielu hollywoodzkich hitów Harry Gregson-Williams. Z dokładniejszą oceną OST spotkacie się gdzieś w tym numerze, ja powiem tylko, że muzyka jest świetna, a całość doskonale podkreślają tylko utwory śpiewane, mocno w typie bondowskim. Efekty dźwiękowe wykorzystują potencjał co lepszych zestawów głośnikowych i powiem tyle – warto zainwestować w dobre nagłośnienie, wrażenia z gry rosną wtedy w postępie geometrycznym. Kwestia dubbingu została rozwiązana tak dobrze jak w poprzednich częściach. W rolę Snake’a ponownie wcielił się David Hayter (ja już nie wyobrażam sobie kogoś innego w tej roli), a pozostali aktorzy także spisali się znakomicie (oklaski dla Majora Zero za piękny brytyjski akcent).
Ocena tej gry sprawia naprawdę duży problem, dam za nisko – lincz, dam za dużo – lincz. Nie ma wątpliwości, że MGS3 jest lepszy od poprzedniczki. Jest też dużo bardziej rozbudowany, niestety nie ustrzegł się też błędów, ale szczerze mówiąc są to usterki doprawdy znikome. SNAKE EATER to jedna z najlepszych gier na PS2 jakie wydano i zdecydowanie warto mieć ją w swojej kolekcji, a na dychę jakoś tej rewolucji za mało.


uwaga: Opis ścieżki dźwiękowej serii znajdziecie w Odgłosach Wojny w tym numerze.


PS2
Jedna z najlepszych, a dla wielu może być najlepszą, gier na PS2. Grać i grać!
Temat numeru - Metal Gear Solid 3: Snake Eater
SS-NG #31 Maj 2005